Pammukale było od początku miejscem pewnym na naszym szlaku, oboje bardzo chcieliśmy tam pojechać, zobaczyć i dotknąć słynnych trawertynów. Niestety, już kiedy zbliżyliśmy sie do naszego celu, uderzyła nas ogromna liczba turystów (głównie z Polski) i zaporowa cena wstępu na terasy- 12 euro z hakiem. Rozczarowanie jest najlżejszym słowem określającym nasze odczucia. Po za kłębiącymi sie turystami, sam widok nie budzi jakiegoś szczególnego zachwytu. Przede wszystkim terasy wapienne, jak zresztą większość zabytków w Turcji, są w kiepskim stanie. Gołym okiem widać, ze jeszcze kilka lat temu zajmowały zdecydowanie większa powierzchnię. Przypuszczam, że jeśli nadal w takim tempie i liczbie będą tam urzędować turyści, to za parę lat będziemy podziwiać trawertyny tylko na zdjęciach.
NOTKA PRAKTYCZNA:
1. Wyruszając do Pammukale z Selcuku najlepiej jest od razu wykupić bilet do P., nie zatrzymywać się w Denizli. Jeśli jednak decydujecie się na odwiedzenie dworca w Denizli, dolmusze do P. odjeżdżają co 20-30 minut i kosztują ok. 3 lira.
2. Z samego Pammukale odjeżdżają autobusy zarówno w stronę Kapadocji jak i Stambułu, czy Wybrzeża.
3. Nocleg w Pammukale nie ma sensu, bo nie ma tam co robić, chyba, że ktoś jest fanem kąpieli w ciepłych źródłach;)